Chapter 15.

Emily's POV.

Następnego dnia obudziłam się o 10:30 i szybko się przebrałam. (http://weheartit.com/entry/44276722/via/ForeverYoung32) Nałożyłam na twarz lekki makijaż i skręciłam moje włosy jak zawsze. Nienawidzę moich włosów, po prostu zawsze wyglądają źle.
Zeszłam na dół po schodach i tylko jak to zrobiłam usłyszałam beat box. Zobaczyłam grającą na harmonijce Ciarę, śpiewającego Justina i Fredo który to wszystko nagrywał.
- I am like a mystery, hated by jealousy cause they envy me, run up on my enemies see if they remember me, soon as they remember me I wipe away their memory. - Rapował Justin z zamkniętymi oczami poruszając głową w rytm muzyki.  Czas dla mnie żeby się wtrącić. Podeszłam bliżej i Justin przerwał.
-  Hi haters, kiss, kiss, I'll see you later, hi haters, It was very, very, very nice to meet you. - Zaśpiewałam. Wszyscy się uśmiechnęli a Ciara nadal grała na harmonijce. Justin wrócił do rapowania. Stanęłam obok Fredo i obserwowałam jak kamera go nagrywała. Spojrzał na mnie i się uśmiechnął. Kilka minut później skończyli i Fredo przerwał nagrywanie.
- Idzie na youtube! - Zaśpiewał Fredo podchodząc do komputera i podłączając do niego aparat. Justin podszedł do mnie. Spojrzałam na niego głupio pamiętając co się działo ostatniej nocy.
- Kiedy to wymyśliłaś? - Spytał. Zmarszczyłam brwi lekko zagubiona.  - To co przed chwilą zaśpiewałaś? - Wyjaśnił. Kiwnęłam głową.
- Miałam dużo czasu na pisanie piosenek. - Powiedziałam z uśmiechem. Zaśmiał się.
- No tak.. - Przytaknął.
- Więc papużki nierozłączki, co dzisiaj robimy? - Spytała nas Ciara kołysząc rękami. Oblałam się rumieńcem.
- Nie jesteśmy papużki nierozłączki. - Powiedział wyraźnie Justin.
- Na pewno. Właśnie tak wyglądaliście zeszłej nocy. - Dodała z uśmieszkiem. Fredo odwrócił się.
- Co się stało? - Spytał spoglądając na nas wszystkich.
- Nic. - Wybełkotałam.
- Właśnie mieli się całować ale weszłam. - Wyjaśniła Ciara z głupim uśmiechem na twarzy.
- Oczywiście, ty zawsze przerwiesz ludziom "moment" - Zaśmiał się Alfredo.
- Możemy zmienić temat? Nic się nie wydarzyło. - Powiedział Justin brzmiąc jakby był naprawdę zły. Kiwnęłam głową zgadzając się z nim.
~~~~

Siedziałam na zewnątrz starając się chociaż trochę opalić. Byłam sama w domu więc siedziałam tylko w bikini i praktycznie spałam. Wiesz, kiedy jesteś tak bardzo zrelaksowany, że prawie śpisz ale jednak słyszysz wszystko co się dzieje dookoła i na zewnątrz? To tak właśnie miałam. Znając mnie jeśli bym tutaj zasnęła obudziłabym się ze spalonym brzuchem. Cała moja jedna część ciała byłaby czerwona a reszta wcale. Przewróciłam się na brzuch i położyłam głowę na ramieniu. Zapewne będę miała białą linię na plecach. No cóż.
Zastanawiałam się co wszyscy teraz robią. Ciara wspominała coś o tym, że ma zamiar zobaczyć się z rodziną z Fredo a Justin, cóż nie sądzę żeby coś mówił, ale Moshe go zabrał. 20 minut później weszłam do środka. Narzuciłam na siebie luźny top i jakieś krótkie szorty. Usiadłam na kanapie i włączyłam telewizor skacząc po kanałach próbując znaleźć coś do oglądania. Oglądałam kanał V, leciało kilka "starych" piosenek. Przez słowo starych mam na myśli takich które były nowe 2-5 lat temu. Byli na 3 miejscu stopniowo dochodząc do 1. Zaczęło się a ja od razu zobaczyłam Justina, ale o wiele młodszego. Czytam tytuł który pojawił się na ekranie. "Justin Bieber - Baby ft. Ludacris." Uśmiechnęłam się i oglądałam dalej. To było miejsce pierwsze w 2010 i nadal była numerem jeden na youtube.
- Baby, baby, baby ohh! - Usłyszałam śpiew Ciary z dołu. Odwróciłam się i zobaczyłam ją jak wchodzi po schodach z kimś za nią. Uśmiechnęłam się.
- Hej Emily. - Powiedziała z uśmiechem.
- Cześć. - Odpowiedziałam cicho.
- To moja przyjaciółka. - Wyjaśniła Ciara wskazując na dziewczynę stojącą za nią. Uśmiechnęłam się kiedy zrobiła krok do przodu.
- Hej, jestem Melissa Brighton. - Odezwała się wyciągając do mnie rękę. Uścisnęłam ją.
- Cześć, jestem Emily Cross. - Uśmiechnęła się.
- Miło Cię poznać. Słyszałam jak Justin o tobie opowiadał. - Powiedziała na co Ciara się wyszczerzyła. Lekko pokręciłam głową.
- Fajnie. - Odpowiedziałam. Poważnie, ile razy on już o mnie opowiadał? To pierwszy raz od niemal 3 tygodni kiedy kogoś spotkałam i usłyszałam, że Justin mówił o mnie?
_________________________
Przepraszam, że rozdziały są rzadko ale zrozumcie, że jest koniec roku muszę poprawić wszystkie oceny. Nie mam zamiaru przerywać tłumaczenia :)
((przepraszam za błędy, jeśli są))
Pytania?
zapisujcie się do INFORMOWANYCH
no i komentujcie kochani :)

kocham was.
/ @believeCher

Chapter 14.

Emily's POV.

3 dni później, była aktualnie noc.
Wpatrywałam się w sufit wiedząc, że nie zasnę. Myślałam o zbyt wielu rzeczach. Westchnęłam i oblizałam wargi. Zastanawiałam się co moi rodzice myśleliby o mnie gdyby wiedzieli, co się ze mną działo. Ciekawe jak wyglądałoby moje życie, gdybym nie weszła do kliniki. Prawdopodobnie od razu wysłaliby mnie do Scooter'a. On umieściłby mnie w nowej szkole i przy odrobinie szczęścia znalazłabym sobie chłopaka, kochającego mnie i dobrze mnie traktującego. I szybko poszłabym do colleg'u.  Albo mogłoby być zupełnie przeciwnie. Trafiłabym do rodziny zastępczej, byłabym naprawdę w gównianej szkole i miałabym chłopaka który wykorzystywałby mnie seksualnie i robiłabym narkotyki. No i nie miałabym pieniędzy ponieważ płaciłabym za leki.
Boże, Emily! Po prostu się zamknij! Przestań o tym wszystkim myśleć! Potarłam powieki, które stawały się coraz cięższe.

Podniosłam się z łóżka i zerknęłam na zegarek; 02:17. Jęknęłam. Wstałam z łóżka i cicho otworzyłam drzwi mojej sypialni. Zeszłam na dół do kuchni. Nalałam sobie szklankę mleka czekoladowego. Boże, kocham takie czekoladowe rzeczy. Przeszłam dalej i usiadłam na skórzanej kanapie przysuwając nogi do klatki piersiowej. Stopniowo brałam łyki mojego napoju.  Zastanawiałam się czy kiedykolwiek znów będę "normalna". Pamiętam kiedy był tydzień po tym wszystkim co się zdarzyło i weszłam na mojego facebook'a. A tam wszyscy wyzywali mnie jak zawsze... tyle, że 10 razy gorzej. Tak poważnie, kto normalny wyzywa kogoś kogo rodzice właśnie zostali zamordowani? Nienawidzę takich ludzi.

Spojrzałam w dół na moje dłonie obejmujące szklankę. Oblizałam wargi. Czasami po prostu chciałabym, żeby moja mama mnie przytuliła. Albo poczuć trochę ojcowskiej opiekuńczości. A za to mam złe wspomnienia które nigdy nie opuszczą mojej głowy.  I wiedzenie o tym, że osoba która ich zamordowała nadal nie została znaleziona i nie miała sprawy w sądzie sprawia, że czuję się 30 razy gorzej... a co jeśli przyjdzie szukając mnie i zabije mnie tak jak ich?

Usłyszałam jak ktoś chrząka, co sprawiło, że podskoczyłam i szybko się odwróciłam. Zauważyłam Justin'a stojącego u dołu schodów drapiącego się po szyi, ze zmęczonym wyrazem twarzy. Miał na sobie tylko slipki. Całe jego idealne ciało było odsłonięte. Westchnęłam i spuściłam wzrok. Podszedł bliżej i nachylił się nad kanapą, spojrzałam na niego.
- Co ty tu robisz? - Spytał zachrypniętym głosem, który był niesamowicie seksowny. Wzruszyłam ramionami i głośno westchnęłam.
- Po prostu myślę o różnych rzeczach. - Odpowiedziałam. Westchnął, wspiął się na oparcie kanapy i usiadł obok mnie. Cała moja prawa strona dotykała jego lewej. Popatrzył na mnie.
- Na przykład? - Odezwał się cicho.
- Jak wyglądałoby moje życie, gdyby nic się nie stało. - Powiedziałam biorąc łyk mleka czekoladowego. Spojrzałam w dół.
- Nie myśl o tym, lub o przeszłości. Tylko o przyszłości, i o wszystkim co możesz dobrego zrobić. - Powiedział patrząc na mnie. Oblizał wargi.
- Łatwiej powiedzieć niż zrobić. - Cicho się odezwałam patrząc w jego piękne piwne oczy.
- Dlaczego masz myśleć o swojej przeszłości i o czymś co nawet się nie zdarzyło bardziej niż o swojej przyszłości? - Miał rację, ale to nie jest takie proste.
- Ponieważ nie wiem co się stanie. Mogłabym nawet jutro umrzeć. - Pokręcił głową.
- Nie myśl w ten sposób. Wyznacz sobie cel i idź po niego. Nie poddawaj się i po prostu idź dalej, jeśli będziesz myślała o tych wszystkich złych rzeczach które mogą ci się przytrafić twój umysł będzie w to wierzył. - Powiedział i chwycił mnie pod brodę sprawiając, żebym na niego spojrzała. - Ale jeśli będziesz myślała o samych pozytywnych rzeczach, twoje życie będzie wyglądało lepiej.... jak.. wiesz, ile dziewczyn chciałoby znaleźć się na twoim miejscu?  Mieszkasz ze mną. - Dodał wskazując na siebie z uśmieszkiem. Cicho się zaśmiałam. - Wszyscy Ci ludzie którzy kiedykolwiek się z Ciebie śmiali.. cóż, teraz ty powinnaś śmiać się z nich, ponieważ twoje życie wygląda teraz na pewno lepiej niż ich.  I bez względu na to co zadecydujesz  będę Cię wspierał i chronił. No i pilnował, żebyś regularnie się śmiała. - Uśmiechnął się. Zachichotałam i spuściłam wzrok. - I powstrzymam cię od ciągłego patrzenia w dół kiedy jesteś zdenerwowana. - Dodał. Spojrzałam na niego i zaśmiałam się.
- Dziękuje. - Powiedziałam cicho na co się uśmiechnął.
- Nie ma sprawy. - Odezwał się patrząc mi w oczy. Przełknęłam ślinę kiedy jego wzrok zjechał w dół na moje usta i z powrotem na moje oczy.
- Wiesz, jesteś naprawdę piękna. - Powiedział. Uśmiechnęłam się.
- Dziękuje.
Dotknął swoją ręką mojego policzka i powoli zaczął się do mnie zbliżać. O mój Boże. O mój Boże. O mój boże. Jego usta były coraz bliżej i bliżej moich. Zamknęłam oczy kiedy usłyszałam jak ktoś chrząka. Otworzyłam oczy. Światło było zapalone. Justin szybko się odsunął i podrapał się po szyi. Spojrzałam w stronę schodów i zobaczyłam Ciarę z uśmieszkiem na jej twarzy.

Nienawidzę Cię Ciara.

- Urządzacie imprezę czy coś w tym stylu? - Spytała powoli do nas podchodząc. Spojrzałam na Justina. Wyglądało na to, że czuł się niezręcznie i wpatrywał się w swoje dłonie. I kto był tu teraz tym kto spuścił wzrok?
- Taak, powinnam wracać do łóżka. - Powiedziałam chwytając szklankę i wstając z kanapy.
- Tak, ja też. - Dodał Justin szybko wstając. Wbiegł po schodach na górę. Odłożyłam szklankę do kranu i niezręcznie przeszłam obok Ciary, która głupio się do mnie uśmiechała. Weszłam po schodach i zamknęłam się w swoim pokoju.
_______________________________
DSLJKFHDSLKJFHDSJKFHDSJKHFHDSJFKHSDJKFHDSKFHGDSEYIGRFSIFGISHJGFGRFJRGRJKYURGFRGURG
OMG!!! A CO WY MYŚLICIE? dfljdsjfkds <3
/ @believeCher

Chapter 13.

Przepraszam, że tak późno :((
________________________

Justin's POV.

Dzień później kiedy skończyłem próby taneczne zabrałem Emily na lunch. Poszliśmy do małej kawiarni, takiej do której chodziło mało ludzi. Spojrzałem na Emily. O dziwo pokazała swój brzuch, ponieważ miała założoną krótką i luźną bluzkę. Wyglądała bardzo ładnie.

Kelner podał nam menu, wtedy usiedliśmy przy stoliku. Oboje otworzyliśmy menu i zaczęliśmy je przeglądać. Nie wiedziałem co wybrać. Popatrzyłem na Emily z uśmiechem, ona też zerknęła na mnie w tym samym momencie. Szybko opuściłem wzrok, spoglądając w menu. Zachichotała na co się uśmiechnąłem.
- Na co patrzyłeś? - Spytała lekko się śmiejąc. Spojrzałem na nią i chrząknąłem.
- Ktoś tam był. - Powiedziałem wskazując na nic. Przewróciła oczami.
- W porządku. - Odpowiedziała. Zaśmiałem się. - Co zamawiasz?
- Um.. naprawdę nie wiem. - Studiowałem menu.
 _____________________

Emily odłożyła widelec i położyła rękę na brzuchu.
- Boże, jestem pełna. - Powiedziała z westchnieniem. Zachichotałem i wziąłem łyk napoju. Oblizała wargi i głośno westchnęła. Spojrzałem na nią.
- Chcesz iść jutro ze mną do parku? Mój młodszy brat i młodsza siostra poszliby z nami. - Spytałem z uśmiechem. Kocham Jazzy i Jaxona. Zrobiłbym dla nich wszystko. Uśmiechnęła się.
- Tak, chętnie. - Odpowiedziała po czym spuściła wzrok. Dlaczego ona to robi? Powinna wiedzieć, że jest piękna.
- Dlaczego to robisz? - Spytałem lekko marszcząc brwi. Popatrzyła na mnie zdezorientowana. - Zawsze patrzysz w dół, wiesz spuszczasz wzrok. - Wspomniałem. Wzruszyła ramionami.
- Nie wiem, po prostu to nawyk. Robię tak kiedy jestem zdenerwowana. - Wytłumaczyła. Wyszczerzyłem się. Denerwuje się przy mnie?
- Zdenerwowana? Przy mnie? - Spytałem na co zerknęła w bok. Zaśmiałem się. - Nie musisz się przy mnie denerwować, jestem tylko normalnym facetem. - Powiedziałem. Ale tak naprawdę nie jestem tylko normalnym facetem. Zaśmiała się i pokręciła głową.
- Tak, bo wszyscy faceci chcieliby mieć miliony fanek i ciągle goniących ich paparazzi. - Kiwnąłem głową.
- Tak, sądzę, że by chcieli. - Odpowiedziałem chichocząc. Zaśmiała się i spuściła wzrok.. Znowu.. Lekko pokręciłem głową. Chciałbym sprawić, żeby nie czuła się wokół mnie zdenerwowana. Westchnąłem. Zacząłem nucić i tańczyć na siedzeniu. Emily zerknęła na mnie śmiejąc się. Nadal tańczyłem sprawiając, że wciąż się śmiała. Chwyciłem nóż i widelec i zacząłem uderzać nimi w stół, nucąc. Tak jakbym grał na perkusji.
- Jesteś bardzo dziwny! - Powiedziała Emily śmiejąc się. Zachichotałem.
- Umiesz grać...na stole? - Spytałem z uśmiechem. Potrząsnęła głową. - Jestem pewny, że umiesz. - Stwierdziłem z eleganckim akcentem. Zaśmiała się po czym chwyciła nóż i widelec i zaczęła uderzać w stół. Nie była taka zła w stołowej perkusji. Zacząłem się śmiać. Uśmiechnęła się i odłożyła sztućce. - Chyba powinniśmy się zbierać. - Odezwałem się na co przytaknęła i wstała.
- Tylko kupię coś do picia na później. - Kiwnąłem głową. Podeszła do lady i zamówiła to co chciała. Obserwowałem ją, po chwili znowu spuściła wzrok. Boże. Kilka minut później facet podał jej napój. Wyszliśmy i zaczęliśmy iść w stronę mojego samochodu.
- Umiesz prowadzić? - Spytałem na co wzruszyła ramionami. - To znaczyło tak czy nie?
- Cóż, mój tata uczył mnie jak byłam młodsza w razie jakby coś się stało i musiałabym prowadzić, albo uciekać ale nie wiem czy to pamiętam. - Wyjaśniła otwierając drzwi samochodu.
- Dam ci kilka lekcji. - Powiedziałem wchodząc do auta. Spojrzałem na nią. Uśmiechnęła się. Odpaliłem auto. Die young Keshy zaczęło grać w radiu. Uderzałem w kierownicę palcami w rytm muzyki.
- Let's make the most of the night like we're gonna die young. - Usłyszałem cichy śpiew Emily. Miała naprawdę świetny głos. Spojrzałem na nią uśmiechając się. Spuściła wzrok i oblizała wargi.
- Young hearts, out our minds. Runnin like we outta time, wild child’s, lookin' good. - Zaśpiewałem bardzo głośno sprawiając, że się zaśmiała i cicho zaśpiewała dalszy tekst piosenki. Zachichotałem.
- Naprawdę dobrze śpiewasz. - Skomplementowałem ją. Zerknąłem na nią a następnie z powrotem na drogę. Uśmiechnęła się.
- Dziękuje...to tak jak ty. - Powiedziała patrząc na mnie kątem oka. Zaśmiała się.
________________
Ale oni są słodcy omg jksdhjk. Oczywiście jeśli są błędy to przepraszam.
I przepraszam też, że dodaję rozdział tak późno. Ale wiecie, poprawianie ocen i takie tam. W wakacje na pewno będą pojawiały się częściej :)
Macie jakieś pomysły na nazwę Emily + Justina? Ja wymyśliłam Justily hahah albo Emstin. Co myślicie? <3
PYTANIA TWITTER
follownijcie na twitterze Emily i Justina ((jeśli Justin i Emily to czytają to proszę was, żebyście częściej wchodzili na konta. ostatnie tweety Emily były 18 maja...:<))
JAK ZWYKLE PROSZĘ WAS O KOMENTARZE KOCHANI :)
Kocham was.
/ @believeCher

Chapter 12.

Emily's POV.

- Myślisz, że lepsze jest dla niej siedzenie samotnie w pokoju niż bycie ze mną i zwiedzanie świata? - Spytał Scooter podniesionym głosem.
- Nie myśl o tym w ten sposób...pomyśl o tym jak...tutaj będą z nią lekarze, terapeuci, którzy mogą jej pomóc. - Odpowiedział Dr Middleton gestykulując rękami w dziwny sposób.
- Nie! Oni jej nie pomogą! Bo gdyby tak było, to już teraz czułaby się lepiej, zamiast być w takiej sytuacji. - Scooter powoli tracił nerwy. Oblizałam wargi i rozejrzałam się nie patrząc na nich.
- Ma teraz więcej snów niż miała kiedy była tutaj! - Odezwał się znowu Dr Middleton. Cicho westchnęłam.
- I co wtedy z tym zrobiliście?! - Scooter splunął.
- Daliśmy jej lekarstwa. - Wytłumaczył doktor. 
Mówił prawdę. Wszystko co mi dawali to były lekarstwa. Oczywiście myśleli, że to mi pomoże. Wykonywałam jakąś pracę czy coś w tym stylu ale tylko przez chwilę.
- Więc po prostu ją odurzacie? Wiecie co Justin robi? Pociesza ją! Opiekuje się nią! To o wiele lepsze niż odurzanie jej! - Scooter splunął. Spojrzał na mnie, oczywiście od razu spuściłam wzrok.
- Przykro mi, ale to nie zależy od pana. - Dr. Middleton oblizał wargi i odwrócił się by odejść.
- Tak zależy. Jestem jej opiekunem. A tak długo jak nim jestem Emily nie wróci tutaj, do swojego starego pokoju! - Powiedział Scooter kładąc rękę na moim ramieniu i wyprowadzając mnie na zewnątrz.
- Dobrze, ale będzie z nią tylko gorzej. - Dr Middleton zawołał za nami. Byłam pewna, że miał na twarzy uśmieszek. Scooter wywrócił oczami i wyszliśmy na zewnątrz.
- Nie wrócisz tam z powrotem. - Odezwał się do mnie cicho. Kiwnęłam głową. Usłyszałam syreny i rozglądając się zauważyłam migające czerwono-niebieskie światła. Szybko zdałam sobie sprawę z tego, że to policja. Zaparkowali auto i podeszli do nas.
- Scooter Braun i Emily Cross? - Spytał jeden z nich. Miał niski głos.
- Tak, to my. - Odpowiedział grzecznie Scooter.
- Przykro mi to powiedzieć, ale Emily musi pana zostawić, zabieramy ją z powrotem do środka. - Powiedział policjant. Nerwowo przygryzłam wargę i potrząsnęłam głową.
- Nie, nie wraca. - Odpowiedział Scooter stając przede mną. Podszedł bliżej policjanta, żeby porozmawiać. - Słuchaj, nie widziała ani nie czuła deszczu przez 5 lat.  Nie widziała drzew przez 5 lat. Nie wiedziała co to iPhone. Nie jeździła samochodem przez 5 lat. Po prostu utknęła w pokoju. Nie wiem jak wy, ale ja uważam, że to na pewno nie jest do cholery dla niej dobre! - Powiedział szczerze.
- Rozumiem, ale jeśli lekarze i terapeuci uważają, że to dla niej dobre , to prawdopodobnie tak jest. - Scooter podrapał się po nosie.
- Więc gdyby lekarz powiedział Ci, że został Ci miesiąc życia i nie może nic zrobić, żeby ci pomóc uwierzyłbyś mu? - Scooter spytał trafiając w czuły punkt. Policjant westchnął, przez kilka sekund patrzył w dół a potem podniósł wzrok.
- Zobaczę co da się zrobić. - Odezwał się w końcu odwracając się i wchodząc do biura. Kiedy ten wszedł do biura Scooter wyciągnął telefon i do kogoś zadzwonił. Oparłam się o jego samochód. Słyszałam jak z kimś rozmawiał, ale nie miałam pojęcia z kim. 10 minut później zobaczyłam policjantów negocjujących z Dr Middleton'em. Po chwili obok nas zatrzymało się białe ferrari. Justin. Wyszedł z samochodu i podszedł z rękami w kieszeniach.  Scooter zaczął z nim rozmawiać na co Justin zmarszczył brwi i potrząsał głową. W końcu podeszli do mnie. Spuściłam głowę.
- Przytulisz mnie? - Spytał Justin. Spojrzałam na jego uśmiech. Nigdy nie prosił o uścisk nie mówiąc już o tym, że przytulał mnie tylko wtedy jak płakałam.  Uśmiechnęłam się i objęłam go ramionami. Odwzajemnił uścisk. - Nic się nie stanie okej? Wszystko będzie dobrze. - Powiedział opierając brodę na mojej głowie. Kiwnęłam głową.
- Proszę pana. - Odezwał się policjant. Odsunęłam się od Justina i zobaczyłam oficera idącego w naszym kierunku. Podszedł do Scooter'a. - Rozmawiałem z nimi wszystkimi i powiedzieli, że jeśli nie poprawi się jej w 2 tygodnie, wróci tutaj i to bez żadnego ale. - Przełknęłam ślinę. Nie ma szans, że poprawi mi się w 2 tygodnie.
- Okej, dziękuje za pomoc. - Odpowiedział. Funkcjonariusz uśmiechnął się i podszedł do radiowozu, gdzie siedział drugi policjant. Scooter odwrócił się do nas.
- Słyszeliście to? - Spytał. Oboje kiwnęliśmy głowami, ale Justin był jedynym który się uśmiechał.
_______________
omg emocje są, co myślicie? Emily wróci do kliniki? :(( 
(przepraszam za wszystkie błędy)
followujcie EMILY i JUSTINA
jak zwykle proszę o komentarze, chcę wiedzieć ile z was to jeszcze czyta. i jeśli zmienisz username to napisz do mnie, bo potem nie wiem na jakie pozmienialiście i nie mam jak was informować :((

Chapter 10 i 11.

Tak, znowu połączyłam rozdziały. Mam nadzieję, że wam się spodoba i przeczytajcie to co napiszę pod rozdziałem proszę :)
__________________________

Minęły 3 dni.

Byłam w studiu razem z Justinem który pracował nad nową piosenką. Zaczęłam czuć się nerwowo, ponieważ coraz więcej ludzi wchodziło do środka aby pomóc. Cicho wyszłam ze studia tak, żeby nikt mnie nie zauważył. Na zewnątrz uderzyło we mnie ciepłe powietrze. Westchnęłam i zaczęłam iść chodnikiem desperacko próbując uspokoić moje walące serce.

Nie wiedziałam nawet dlaczego wypuścili mnie z kliniki. Przecież to nie będzie tak, że wrócę do swojego dawnego ja.

Usiadłam na ławce jakieś 7 budynków od studia. Zamknęłam oczy.
- Przepraszam, proszę pani wszystko w porządku? - Usłyszałam znajomy głos. Spojrzałam w górę i na mojej twarzy od razu pojawił się uśmiech.
- Liam! - Zapiszczałam. Szybko wstałam i mocno go przytuliłam. Zaśmiał się i odwzajemnił uścisk. - Co ty tu robisz? - Spytałam z ogromnym uśmiechem na twarzy.
- Mieszkam kilka przecznic dalej.. i jestem teraz na kawie z moją dziewczyną. - Odpowiedział.
- To fajnie! - Uśmiech nie zniknął z mojej twarzy. To tak jakby ktoś mi go dokleił, nie umiałam przestać się uśmiechać.
- Świetnie wyglądasz. Scooter dobrze się tobą zajmuje? - Spytał na co kiwnęłam głową.
- Tak, mieszkam z Justinem. - Odpowiedziałam. Uśmiechnął się i poprawił włosy. Zawsze to robił. Był jeszcze młody, miał 23 albo 24 lata. - Więc jak Ci leci w klinice? - Wzruszył ramionami.
- Teraz pracuję z inną dziewczyną. Ma 13 lat i ma szaleńczą depresję. - Wyjaśnił.

Byłam jego pierwszą pacjentką, ponieważ miał 18 lat kiedy zaczął pracować w klinice. Chyba myśleli, że idzie mu lepiej z młodszymi podopiecznymi.

- Jak długo tam będzie? Ta dziewczyna? - Spytałam. Westchnął i oblizał wargi.
- Um myślę, że rok. A jeśli będzie potrzebować więcej czasu to zostanie na dłużej. - Odpowiedział. Kiwnęłam głową i poprawiłam włosy. - Zmieniłaś fryzurę? Podcięłaś włosy? - Spytał. Zaśmiałam się i kiwnęłam głową.
- Tak. - Odpowiedziałam. Po chwili podeszła do nas dziewczyna. Uśmiechała się. Miała blond włosy i zielone oczy i była ode mnie wyższa. Liam spojrzał na nią jak podawała mu kubek z kawą. Objął ją ramieniem.
- Emily, to moja dziewczyna Amanda. Amanda to jest Emily. Dziewczyna o której ci opowiadałem. - Zapoznał nas.

Mówił jej o mnie :)

- Miło Cię w końcu poznać! - Powiedziała z ciepłym uśmiechem. Przyciągnęła mnie do siebie i szybko przytuliła. Odwzajemniłam uścisk.
- Ciebie też. - Odpowiedziałam lekko się śmiejąc. Odsunęła się.

Justin's POV
Patrzyłem na wszystkich. Było tutaj mnóstwo ludzi. Ale brakowało jednej osoby..Emily.
- Hej, gdzie jest Emily? - Spytałem przez głośnik. Każdy zaczął się rozglądać.
- Nie wiem. - Odpowiedział Kenny przez drugi głośnik. Westchnąłem. Lepiej ją znajdę. Wyszedłem z pokoju. Kiedy byłem na zewnątrz spojrzałem w prawo, a następnie w lewo. Po lewej zobaczyłem 3 postacie stojące w oddali. Nie mogłem tam pójść bez ochroniarzy. Wróciłem do środka.
- Moshe, pójdziesz ze mną? - Spytałem na co mężczyzna kiwnął głową i wyszliśmy. Zaczęliśmy iść chodnikiem. Zauważyłem, że była tam Emily i facet z którym była w klinice. Podszedłem do nich.
- Hej. - Powiedziałem. Emily szybko się odwróciła.
- Oh hej Justin. - Odpowiedziała. Uśmiechnąłem się. Spojrzałem na Liam'a i jakąś dziewczynę która stała obok.
- Aye. - Powiedziałem na co uśmiechnęli się do mnie. - Wracasz do środka? - Spytałem Emily. Pokręciła głową.
- Jest tam zbyt tłoczno. - Wytłumaczyła. Westchnąłem.
- Okej, ale przyjdź potem. Możemy iść coś zjeść. - Powiedziałem. Kiwnęła głową i uśmiechnęła się. - Dobrze Cię znowu widzieć. - Dodałem w stronę Liam'a i jego dziewczyny.
- Tak, Ciebie też. - Odpowiedział.

Emily's POV
Rozmawiałam z nimi jeszcze przez pół godziny, po czym wróciłam do studia.
___

Justin's POV

Minęły 3 dni. Dzisiaj miałem wywiad. Skoro wszyscy mówili o Emily, zgadywałem, że właśnie o nią mnie spytają. Emily powiedziała, że nie ma nic przeciwko jeśli trochę opowiem im o niej. Przecież i tak by się dowiedzieli. Ale mam opowiedzieć im to tylko wtedy jeśli spytają.

Usiadłem na kanapie, przed 80 ludźmi z przeprowadzającym rozmowę obok mnie. Nazywał się Michael.
- Po raz pierwszy wystąpi dzisiaj u nas Justin Bieber. - Powiedział Michael z wielkim uśmiechem. Uścisnąłem mu rękę. - Dobrze jest mieć Cię tutaj Justin. - Dorzucił. Kiwnąłem głową.
- Dobrze jest być tutaj. - Odpowiedziałem odwzajemniając uśmiech.
- Więc twoja trasa wkrótce się zaczyna! Jesteś podekscytowany?
- Wszystko rozpocznie się za 2 tygodnie! I tak, jestem bardzo podekscytowany. - Odpowiedziałem z podnieceniem. Lekko poprawiłem włosy.
- Masz nową załogę czy coś? - Spytał. Westchnąłem i kiwnąłem głową.
- Mam nowych tancerzy, nowych ochroniarzy. - Wyjaśniłem. Przesunąłem się trochę na czarnej kanapie. 4 minuty później powiedział coś, czego się spodziewałem.
- Teraz porozmawiajmy o dziewczynie.. - Powiedział wskazując na ekran za nami kiedy jej zdjęcie się tam pojawiło. Kiwnąłem głową. - Nazywa się Emily, prawda? - Przytaknąłem.
- Tak, nazywa się Emily Cross, jest siostrzenicą Scootera. Jest naprawdę słodką dziewczynę z wielkim sercem. - Odpowiedziałem z uśmiechem.

Naprawdę była słodka.  Nigdy nie zrobiła nikomu krzywdy ani nic z tych rzeczy.

- Wszyscy zastanawiają się dlaczego dostaje ataków paniki w sklepach. I kiedy zostałeś pytany o to powiedziałeś, że nie możesz powiedzieć. Czy dzisiaj możesz? - Spytał. Westchnąłem i przytaknąłem.
- Miała bardzo makabryczną przeszłość. Kiedy miała 13 lat obudziła się i znalazła swoich rodziców zamordowanych. Musiała iść do kliniki psychiatrycznej na 5 lat. W końcu udało jej się wyjść 2 tygodnie temu. Mieszka ze mną, bo Scooter jest w trakcie przeprowadzki. W każdym razie uh ma ataki paniki wtedy kiedy wokół niej jest dużo ludzi, ponieważ nie miała z nikim kontaktu w klinice. Ma też koszmary w których po prostu krzyczy przez sen. - Opowiedziałem. Michael był lekko pochylony przyjmując każdą informację do siebie.
- Obudziła Cię już przez swoje krzyki? - Zapytał. Kiwnąłem głową i poprawiłem włosy.
- Tak, ale mam zamiar spróbować pomóc jej przejść przez to wszystko. Nie obchodzi mnie czy mnie budzi, ponieważ ona potrzebuje tego, żeby ktoś ją pocieszał czy coś w tym stylu. - Dodałem oblizując wargi.  Miałem nadzieję, że o nic więcej nie spyta ponieważ nie czułem, żebym chciał o tym mówić.
- Więc w zasadzie próbujesz ją naprawić?
- Nie, ja nie próbuję. Ja ją naprawię. - Poprawiłem go. Uśmiechnął się a tłum wydał z siebie "Awww".  Też się uśmiechnąłem, po czym kolejny raz poprawiłem włosy.

Emily's POV
Byłam w aucie w ze Scooter'em w drodze do kliniki. Chcieli mnie sprawdzić i zobaczyć czy wszystko okej.
Szliśmy do biura lekarzy, gdzie oczywiście byłam bardzo znana. Usiadlam na niewygodnym krześle z którego zawsze zjeżdżałam.
- Ok Emily, jak się ostatnio czujesz? - Spytał Dr. Middleton. Wzruszyłam ramionami.
- Dobrze, tak sądzę. - Odpowiedziałam spuszczając wzrok.
- Miałaś jakieś sny czy coś w tym stylu? - Kiwnęłam głową i spojrzałam na niego. - Jakie?
- Te co zawsze. - Powiedziałam. Wiedział, co mi się śniło. Dręczyły mnie także kiedy byłam tutaj.
- Jak częste są? - Spytał. Oblizałam nerwowo wargi.
- Co noc, tak myślę. - Kiwnął głową i napisał coś na kartce papieru którą miał przed sobą.
- Był taki czas kiedy czułaś niepokój lub depresję? - Westchnęłam i kiwnęłam głową. Ostatniej nocy byłam przygnębiona, bo zaczęłam myśleć o mojej mamie. Zanim zginęła była między nami silna więź. I kiedy zobaczyłam ją w kałuży krwi jakaś część mnie wtedy umarła. - Czy twoje serce przyśpieszało bez powodu? - Zapytał.
- Tak. - Odpowiedziałam cicho. Doktor po raz kolejny coś zapisał. Spojrzałam na Scooter'a i zauważyłam, że obserwował to co doktor pisał na kartce. Było widać na jego twarzy, że nie było to nic dobrego. 20 minut później Dr. Middleton wyglądał na zmartwionego.
- Co jest? - Spytał Scooter.
- Widzisz.. Emily ciągle ma wiele objawów, nie jest to dobre. Kiedy wychodziła wydawało się, że jest okej ale teraz mam wrażenie, że jest gorzej. - Wyjaśnił. Przełknęłam ślinę.
- Co możemy z tym zrobić? - Zapytał Scooter. Dr. Middleton zerknął na kartkę papieru teraz całkowicie zapisaną.
- Musi tutaj wrócić na chwilę. - Odpowiedział. Pokręciłam głową i spojrzałam na Scooter'a który był w ciężkim szoku. Moje oczy wypełniły się łzami. Nie chcę tu wracać, nie chcę być znowu zamknięta.
- Nie chcę. - Powiedziałam cicho.
- To nie zależy od Ciebie. - Powiedział doktor głośno i wyraźnie. Spojrzałam na moje paznokcie.
- Ona tutaj nie wróci. - W końcu odezwał się Scooter.
- Proszę pana, to będzie dla niej najlepszym rozwiązaniem. - Spokojnie dodał Dr. Middleton. Scooter pokręcił przecząco głową.
- Nie, nie będzie. - Powiedział a ja wciąż siedziałam ze spuszczoną głową.
_______________

Omg Emily ma wrócić do kliniki? Co myślicie? :O
PYTANIA, TWITTER, zapisujcie się do INFORMOWANYCH.
follownijcie na twitterze Emily i Justina
jak zwykle proszę was o komentarze kochani, kocham was mocno <3

PRZECZYTAJCIE TO:
Mam do was wielką prośbę. Biorę udział w konkursie o płytę Believe Acoustic. Wystarczy, że dacie RT temu tweetowi https://twitter.com/tributeCher/status/332952670002376704 i naprawdę bardzo mi pomożecie. Mogę na was liczyć? Błagam was o to i z góry bardzo wam dziękuje, kocham was <3

@tributeCher

Chapter 9.

3 dni później siedziałam na dworze oglądając Justina, Fredo, Ryana i Dana grających w koszykówkę. Ciara była obok mnie i robiła coś na telefonie. Ja wciąż nie wiedziałam jak używać mojego...

Usłyszałam jak wzdycha i spojrzałam na nią.
- Chcesz iść na plażę? - Spytała gryząc wargę.
- Nie bardzo. - Odpowiedziałam. Nie lubiłam pokazywać mojego brzucha. Lekko uderzyła mnie w ramię.
- No chooodź. - Zaczęła cicho skomleć. Pokręciłam głową. - Idziesz! I nie obchodzi mnie czy będę musiała cię tam zaciągnąć! - Powiedziała wstając. Chwyciła moje ramię i pociągnęła mnie. Jęknęłam.
- Nie! - Zaprotestowałam. Zaczęłam siadać z powrotem, ale zanim mi się to udało znowu zostałam podciągnięta do góry.
- Tylko ty i ja. - Powiedziała. Jęknełam. - Możesz pożyczyć któryś z moich kostiumów kąpielowych. - Dodała z desperacją na twarzy. Westchnęłam.
- W porządku. - Odpowiedziałam. Zaczęła piszczeć i ciągnąć mnie do domu. Kilka minut później weszła do szafy i zaczęła ją przeszukiwać. Rzuciła we mnie bikini. Szybko je złapałam.
- Idź je przymierzyć. - Rozkazała.
Westchnęłam i weszłam do łazienki. Przebranie się zajęło mi 5 minut. Spojrzałam na swoje odbicie w lustrze.

Nienawidzę mojego ciała.

Usłyszałam pukanie do drzwi. (http://weheartit.com/entry/43780143/via/shuttafuckupandkissme)
- Tak? - Spytałam.
- Przebrałaś się już? - Odezwała się Ciara z drugiej strony drzwi.
- Tak.. Ale nie chcę wychodzić. - Usiadłam na brzegu wanny.
- Chodź, pokaż się. - Poprosiła. Westchnęłam i wstałam. Otworzyłam drzwi a ona popatrzyła na mnie.
- Wyglądasz wspaniale! - Skomentowała z wielkim uśmiechem. Pokręciłam głową przecząco na co jęknęła. - Zaraz wracam. - Powiedziała wychodząc. Usiadłam na krawędzi wanny.

Kilka minut później usłyszałam jak Ciara z kimś rozmawia. Zobaczyłam ją, Justina, Fredo, Ryana i Dana.
- Więc, jak wygląda? - Spytała ich wskazując na mnie. Spuściłam wzrok.
- Mhm wygląda świetnie. - Usłyszałam słowa Justina na co lekko się uśmiechnęłam.
- Widzisz Emily wyglądasz świetnie. Więc wstawaj i chodź. - Ciara wskazała na mnie palcem. Wstałam i spojrzałam w górę. Zobaczyłam Justina patrzącego na mnie.
- Jestem gotowa, ale założę na to tylko koszulkę i szorty. - Powiedziałam przechodząc obok niego.

20 minut później ja i Ciara byłyśmy na plaży. Zaczęłyśmy spacerować po piasku.
- Więc co myślisz o Justinie? - Spytała z uśmieszkiem. Wzruszyłam ramionami.
- Jest w porządku. - Odpowiedziałam. Jej oczy się rozszerzyły.
- Oficjalnie po raz pierwszy usłyszałam jak ktoś tak powiedział po poznaniu go. - Zachichotałam.
- Jak długo ty i Fredo się spotykacie? - Miała 20 lat.
Tak wiem, że nie wyglądała na tyle.
- Jakieś 2 lata. - Delikatnie położyła ręcznik na suchym piasku. Zrobiłam to co ona i usiadłam.

Obserwowałam ocean. Fale rozbijały się o brzeg co wywoływało przyjemny dźwięk.

- Jak długo byłaś......tam? - Spytała wiedząc, że będę wiedziała o co chodzi.
- 5 lat. - Odpowiedziałam cicho. Przysunęłam nogi do piersi i oparłam brodę na kolanach.
- Miałaś wtedy kiedykolwiek chłopaka? - Odwróciłam głowę aby na nią spojrzeć.
- Tak, ale to nie trwało długo. - Popatrzyła na mnie. Widać było, że chce znać szczegóły. - Nazywał się Freddie i miał 13 lat. Był rok starszy ode mnie. Miesiąc przed tym wszystkim co się zdarzyło rzucił mnie, bo najwidoczniej nie byłam dla niego dość ładna. Na szczęście byliśmy razem tylko jakieś 2 miesiące. - Wyjaśniłam.
- Beznadziejny chłopak, huh? - Spytała, zaśmiałam się.
- Chyba nie wszyscy są tacy, ale tak. - Odpowiedziałam i ona też się zaśmiała.
- Dzięki Bogu za tych normalnych. - Powiedziała z uśmiechem i spojrzała w stronę oceanu.
- Tak.. - Oblizałam wargi.
Nie byłam dość ładna dla niego i dla każdego innego.. i wciąż nie jestem.
__________________
Wiem, że rozdziały są krótkie ale autorka takie pisze. Może następnym razem znowu połącze :)
Taka sprawa...
Nie chciałam zakładać postaciom z ff kont na twitterze, bo sama uważam, że powstaje ich ostatnio mnóstwo, ale ostatnio ktoś przesłał mi w komentarzu link do konta Emily. Jest mi bardzo miło, że ktoś je założył, więc skoro ktoś już to zrobił to możecie ich follownąć :)) @EmilyCrossxx i @JustinFixYouPL
Proszę was również o komentarze, bo chcę wiedzieć czy to czytacie i czy wam się podoba. 
Przepraszam również za wszystkie błędy :)
pytania?

/@tributeCher

Chapter 7 i 8.

Na samym początku chciałam powiedzieć dlaczego połączyłam rozdziały. 7 był bardzo krótki, miał tylko 300 coś słów a nie chciałam dodawać takiego krótkiego, więc dodaję od razu 8. Mam nadzieję, że się cieszycie :)
________________________________

- Cześć mała. - Powiedział mężczyzna otwierając drzwi mojej sypialni. Otworzyłam szeroko oczy. Jego uśmiech.. To on!

- Nie, proszę! - Błagałam kiedy podchodził bliżej z wymierzonym na mnie pistoletem. Łzy płynęły z moich oczu.

Szybko wstałam z mojego łóżka i spróbowałam wydostać się z pokoju, ale on mnie złapał i rzucił na podłogę. Wymierzył we mnie pistolet.
- Proszę! - Krzyczałam.
- Krzyczenie Ci nie pomoże. Wszyscy na których ci zależało odeszli. - Powiedział z demonicznym uśmiechem. Rozglądnęłam się po pokoju. Zobaczyłam mamę i tatę leżących w kałużach własnej krwi. Byli martwi. Był tam także Scooter. Nóż był wbity w jego serce.

- Proszę, zrobię wszystko! - Krzyczałam. Oblizałam wargi i poczułam smak moich słonych łez. Jego palec wolno przesunął się na spust. Zamknęłam oczy i czekałam aż moje życie się zakończy. Huk milknie.

- Emily! - Usłyszałam krzyk.

Obudziłam się płacząc. Justin mocno mnie obejmował.
- Shhh.. jest okej.. to był tylko sen. - Powiedział kiedy płakałam na jego nagą pierś. - Jest okej.. - Powtórzył.

Justin's POV.

Obudziłem się słysząc krzyk Emily. Szybko wstałem z łóżka i pobiegłem do jej pokoju. Okazało się, że krzyczała przez sen.
- Emily! - Odezwałem się zaniepokojony i podbiegłem do niej. Od razu jak się obudziła zaczęła płakać. Przytuliłem ją.
- Shh.. jest okej.. to był tylko sen.. - Powiedziałem chociaż nie wiedziałem co mam robić. Wypłakiwała oczy na mojej piersi a ja nie miałem pojęcia o co chodzi. - Jest okej.. - Powtórzyłem nie wiedząc co powiedzieć. Cała się trzęsła i ciężko oddychała. Wszystko co mogłem zrobić to trzymać ją blisko siebie i próbować pocieszać w jakiś sposób. Scooter wciąż nie powiedział mi co strasznego jej się stało, że była w klinice tak długo ale w tym momencie nie obchodziło mnie to. Chciałem tylko, żeby się uspokoiła.
___________
Justin's POV.

Ostatnia noc była nerwowa. Uspokajanie Emily zajęło mi 20 minut. Zostałem jednak w jej pokoju na wszelki wypadek.

Obudziłem się rano, a ona spała obok mnie. Ziewnąłem i rozciągnęłam się. Zszedłem z łóżka i cicho wyszedłem z pokoju na dół. Słyszałem odgłosy dochodzące z dołu, więc pewnie ktoś już nie spał. Kiedy zszedłem po schodach, zobaczyłem Fredo. Oglądał telewizję i robił zdjęcia przypadkowym rzeczom.
- Em.. Co ty robisz? - Spytałem. Spojrzał na mnie, kiedy wchodziłem w głąb pokoju.
- Nudzi mi się. - Odpowiedział, odwracając się.
- Słyszałeś Emily w nocy? - Dziwnie na mnie zerknął.
- Nie..? - Kiwnąłem głową i usiadłem obok niego.
- Krzyczała we śnie. Wbiegłem do jej pokoju a ona po prostu to robiła. - Wytłumaczyłem. Uniósł brwi.
- Cholera. Co jej się śniło? - Wzruszyłem ramionami. - Naprawdę musiało jej się przytrafić coś złego. - Stwierdził.
Wyciągnąłem telefon.
- Sprawdzę to. - Wpisałem jej imię i nazwisko w google. Od razu pojawiły się jej zdjęcia w gazetach i artykuły o niej. Otworzyłem jeden i zacząłem czytać.
"W nocy 27 lipca młoda dziewczyna Emily Cross została obudzona przez głośny huk, później odkryła, że jej rodzice zostali zamordowani przez nieznajomego mężczyznę. Policja stwierdziła, że jedynymi dowodami były dwa pojedyncze pociski leżące obok ciał. Po ciągłych rozmowach z Emily Cross nie umieli stwierdzić nic nowego." - Przeczytałem. Jasna cholera.
- Kiepsko. - Odezwał się Fredo. Kiwnąłem głową i kliknąłem jeszcze inny.
"Młoda dziewczyna która znalazła swoich rodziców zamordowanych; Emily Cross, została wysłana do szpitala psychiatrycznego w celu zarządzania jej Zespołem Stresu Pourazowego, po ataku paniki u jej babci." - Przeczytałem część głośno. Chwilę patrzyłem na ekran. - Um.. Idę zrobić coś na śniadanie. - Cicho wstałem i ruszyłem do kuchni.

Emily's POV.

Obudziłam się kiedy ktoś potrząsnął moim ramieniem. Zamrugałam i otworzyłam oczy. Zobaczyłam Justina. Szybko usiadłam a on się uśmiechnął.
- Dzień dobry. - Powiedział podając mi tacę z jedzeniem. Chwyciłam ją. - Nie wiedziałem co lubisz, więc po prostu zrobiłem wszystko. - Wytłumaczył drapiąc się po karku. Lekko się uśmiechnęłam. Zobaczyłam tosty, bekon, naleśniki, truskawki i sok pomarańczowy. Chwyciłam truskawkę i wzięłam kęs. Jej słodycz wypełniła mi usta. Oblizałam wargi.
- Dziękuję. - Powiedziałam na co się uśmiechnął.
- Nie ma sprawy. - Odparł po czym wstał i odwrócił się do wyjścia.
- Czekaj. - Zatrzymałam go. Spojrzał na mnie. - Przykro mi z powodu ostatniej nocy.. - Powiedziałam a on potrząsnął głową.
- Jest okej. Nie mogłem pozwolić żebyś wypłakała oczy. - Spuściłam wzrok. Z powrotem usiadł obok mnie na łóżku. Zerknęłam na niego. - Jestem tutaj, i pomogę Ci. - Patrzył prosto na mnie. Pokręciłam głową.
- Nie możesz. - Powiedziałam. Popatrzyłam w dół upewniając się, że nie patrzę w jego cudowne oczy.
- Cóż.. Mam zamiar spróbować. - Odezwał się. Po chwili poczułam, że wstaje. Parę sekund później usłyszałam zamykane drzwi. Westchnęłam i zaczęłam jeść.

Lekarz, pielęgniarki, terapeuci i kilka innych osób próbowało mi pomóc. Udawało im się tylko do jednego punktu. Jak normalnemu chłopakowi może się to udać? Nie wie jak sobie ze mną radzić, więc na pewno nie potrafi mnie naprawić. Ale musiałam przyznać, że dobrze gotował i śpiewał jak anioł.
________________

Kilka godzin później przebrałam się (http://weheartit.com/entry/43723741/via/ginajust), następnie uczesałam włosy jak zawsze i nałożyłam na twarz drobny makijaż.
- Emily! - Usłyszałam krzyk Ciary. Westchnęłam. Ostatni raz spojrzałam na siebie w lustrze, a następnie zeszłam na dół. Wszyscy stali w salonie.
- Em.. wołałaś mnie? - Spytałam powoli wchodząc do pokoju. 
- Za 30 minut mam wywiad. Chcesz iść? Spotka się tam z nami Scooter. - Odezwał się Justin z pełnym nadziei uśmiechem. Westchnęłam.
- Chyba. - Odpowiedziałam na co uśmiechnął się szerzej.
- Powinniśmy już iść. - Kiwnęłam głową. Przeszedł obok mnie a ja niechętnie poszłam za nim. Złapał kluczyki do samochodu i zaczął kręcić nimi na palcu. Przeszliśmy na dół do garażu. Zastanawiałam się jakim autem dzisiaj pojedziemy.

Skończyło się na chromowanym Fiskerze, który był chyba ulubieńcem Justina. Kiedy jechaliśmy przez miasto, obserwowałam ludzi przechadzających się na ulicy. Nie mogłabym im pomóc, ale zastanawiałam się czy ich życie jest takie jak moje. A może mają kogoś bliskiego w szpitalu czy też prowadzą życie idealne.
- Jesteśmy na miejscu. - Powiedział Justin parkując samochód na parkingu z tyłu budynku. Oboje wyszliśmy z auta. Rozglądnęłam się i zobaczyłam kilka mężczyzn z kamerami i dokładnie tak jak przewidywałam flesze zaczynają błyskać. Jęknęłam.
- Nie rozumiem jak możesz być do tego przyzwyczajony. - Odezwałam się na co chłopak się zaśmiał i wzruszył ramionami.
- Trzymaj się blisko mnie i najlepiej nic nie mów. - Powiedział. Mężczyźni są coraz bliżej. Justin przyciąga mnie bliżej obejmując mnie w tali. Po chwili szybko zabiera rękę. Kiedy nareszcie dostaliśmy się do środka zostaliśmy powitani przez kobiety na około 30letnie, które powiedziały nam gdzie mamy iść.

25 minut później Justin siedział z dwoma mężczyznami i dwoma dziewczynami. Zadawali mu losowe pytania o jego życie i pracę. Ja po prostu się rozglądałam. Usłyszałam, że mówią moje imię więc szybko na nich zerknęłam.
- Uh, to siostrzenica Scootera i naprawdę słodka dziewczyna. - Powiedział Justin na co się uśmiechnęłam.
- Ostatnio spędzasz z nią bardzo dużo czasu. - Zauważyła jedna dziewczyna. Chłopak chrząknął.
- Tak, bo na jakiś czas mieszka u mnie w domu, ponieważ Scooter wyjechał i jest ciągle w ruchu, wiecie. - Wytłumaczył spoglądając na mnie.
- Więc, to wszystko co jest pomiędzy wami? Ponieważ jest wiele plotek które mówią, że się spotykacie. - Powiedział mężczyzna. Moje oczy się rozszerzyły.
Co? Przecież to nie są nawet randki!
- Nie. Nie spotykamy się. Znam ją od 4 dni. - Odezwał się też dość zszokowany Justin. Wszyscy kiwnęli głowami i spojrzeli na mnie. Spuściłam wzrok nie chcąc nawiązać kontaktu z żadnym z nich.
________________________
Więc Justin zajął się Emily jak zawsze. Jejku jaki on jest słodki dskjdsgdsh. A co wy myślicie? :)
Jeśli macie pytania to zadawajcie TUTAJ :)
Możecie zapisywać się do INFORMOWANYCH TUTAJ :)
Mam też nadzieję, że podoba wam się nagłówek. Taki jakiś zrobiłam.
Jeśli czytacie to bardzo bardzo was proszę o komentarze. Ostatnio mam wrażenie, że tłumaczę to dla siebie. Nawet jeśli nie wiesz co napisać, to po prostu coś typu "czytam :)" wystarczy. 
Kocham was bardzo mocno <3

/@tributeCher